2013-09-07

Moja droga na studia.

W grudniu 2012 pracowałem jako magazynier godzinę drogi samochodem od mojego miejsca zamieszkania. Postanowiłem, że pora coś z sobą zrobić. Droga była kręta i wyboista. Napotkani na tej drodze ludzie choć z całych sił próbowali być pomocni to tacy nie byli. Na swojej drodze odwiedziłem:

- National Carreras Service w Leicester (Charles Street, obok hotelu Ramada Encore)
         Świetna strona internetowa z mnóstwem informacji na temat kursów i encyklopedia profili zawodowych (mały przykład).

- Apex w Leicester
        Żadnych ciekawych informacji.

- Doradce ds. kursów (?) w collegu dla doroslych w Leicester - lasals college
        Tam się dowiedziałem, że pomoc mi szczególnie nie mogą skoro mam prace na więcej niż 16 godzin w tygodniu. Najlepsze jest to, ze w promieniu 10 minut spacerem od tej szkoły jest około 20 a może i wiecej agencji pracy. A ja pierwszą pracę dostałem po 4 dniach pobytu w Anglii. Musi być więc stan pośredni pomiędzy "nie chce mi się iść do pracy", a "muszę iść do pracy".

- Doradce zawodowego w Leicester College w Abbey Park Campus.
       Pan z nieeuropejskimi rysami twarzy wiedział mniej niż ja albo nie chciał podzielić się informacjami.       Dialog wyglądał mniej więcej tak:
Ja: Dzień dobry. Chce coś zrobić z moim życiem, a nie spędzić go w magazynie. Nie wiem jak wygląda edukacja w Anglii. Czy mógłby mi Pan pomóc?
Doradca: Tak.
chwila ciszy
Ja: Jakie kursy są dla mnie osiągalne? Nie mam certyfikatu języka angielskiego. Mam polską maturę i ytul technika logistyka?
Doradca: OK.
chwila ciszy
Ja: Czy mogę zrobić kurs poziomu 5?
Doradca: Wydaje mi się że nie.
chwila ciszy
Ja: Dziękuję, do widzenia.

- Doradce zawodowego (Lisa Wilford) w Leicester College w Freemans Park Campus.
    Tym razem trafiłem świetnie. Pani wyrozumiała wszystko wydłumaczyła, wyprostwała niektóre wiadomości i zabrała kserokopie: matury, świaectwa ze szkoły policealnej, świadectwa technika logistyka
Po dwóch tygodniach przyszedł list sygnowany jej podpisem i pieczątką Leicester College oraz Informacją, że moje sprawa została skonsultowana z NARIC. Lista zawierał informacje na temat mojego poziomu wykształcenia zgodnie z angielskimi standardami. Tak więc
1. Maturę można rozpoznać jako GCSE z ocenami A-C niezależnie od poziomu (rozszerzona czy podstawowa). Angielski nie ma przełożenia.
2. Tytuł technika - NVQ3/4 lub BTEC , a w połączeniu z świadectwem szkoły policealnej/Technikum jako HNC. Bogaty w te informacje usiadłem do komputera i pogrzebałem na temat możliwości jakie się przede mną otworzyły. Wiedziałem, że mogę iść prosto na studia. Maturę zdałem w całości na podstawie (nie żałuję).

- Kontakt z agencjami pomagającymi dostać się na studia w Anglii.
     Jest ich mnóstwo i różnie działają. Niektóre mają podpisane umowy z uczelniami i są to raczej pojedyncze osoby którym uczelnie płacą chyba od jednego łebka. Kilka z którymi miałem pozytywne zdażenia:
1. Swift
2. Studia w Anglii
3. Conversa
Współpraca się nie ułożyła z :
1. Episteme    -   znajomym i przyjaciołom na pewno nie polecę.

- De Monfort University. Poszedłem sam, pokazałem wszystkie dokumenty :
Paszport, Matura, Świadectwo technika, Dyplom szkoły policealnej, listy polecające na studia (od byłych pracodawców i z poprzednich szkół), List motywujący (Personal Statement).
Powiedzieli, że wszystko fajnie i że oferują mi miejsce warunkowo. Warunkiem było udowodnienie mojego poziomu języka Angielskiego na poziomie IETS 6,5. Po ich egzaminie okazało się, że mam IELTS 5,5 z czytania, słuchania, mówienia i 6,0 z pisania. Wiedziałem wtedy że coś jest nie tak z tymi wynikami. Język angielski przez całe moje życie był słaby dopiero w Anglii ruszył do przodu, mocno. Przez poprzedzające 12 miesięcy spedziłem rozmawiając po angielsku (nawet ze szkotami przez telefon) około 5 godzin dziennie (mówienie i sluchanie) i kolejne 6 godzin w internecie na anglojęzycznych stronach wyszukując informacji. Najduższą formą pisaną było CV napisane jeden raz. Ale definitywnie pisanie rozwinąłem najbardziej.

- Leicester college ponownie przyciągnęło moją uwagę.
 Tutaj pewnego popołudnia podczas pracy otrzymałem telefon, że zapraszają mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Rozmowa odbyła się z głową wydziału. Trwało to około godziny,a w trakcie przedstawiłem dokumenty jaki miałem ze sobą. Okazało się, że w dokumentach nie ma żadnych informacji na temat mojego poziomu matematyki. Zdziwiona, że na maturze matematyki nie zdawałem pomyślała ze od podstawówki matematyki się nie uczyłem. W ten o to sposób przeszliśmy do rozmowy na temat polskiego systemu szkolnictwa, gospodarki, miejsca Polski w światowej ekonomi. Zdziwiło mnie, że same wyliczanie procentów i mnożenie dwóch dwucyfrowych liczb w pamięci wywarło tak duże wrażenie na mojej rozmówczyni. Okazało się to wystarczającym dowodem na moje umiejętności. Dodam jedynie, że jak wejdę w temat który lubię to potrafię gadać godzinami (ekonomia, gospodarka, excel, odżywianie, sport) Potem przez około 15 minut rozmawialiśmy na temat życia, związków, rodzin itd itp. Cała ta sytuacja była niezwykle pozytywna i ponownie utwierdziła mnie w przekonaniu, że podjąłem właściwą decyzję w wyjeździe z Polski. Tam podobna rozmowa toczyłaby się w ciemnym ciasnym pokoju ze światłem skierowanym na moją twarz i aktami na stole.
    Studia Higher National Diploma miały mniejsze wymagania językowe niż studia pierwszego stopnia  na universytecie. HND jest to coś pomiędzy dyplomem technika, a studiami licencjackimi/inżynierskimi
No więc najbliższe 2 lata uczę się na Leicester College. Po zakończeniu dostanę HND i mogę pójść od razu na 3 rok studiów pierwszego stopnia na uniwersytecie na tym samym kierunku. Taki małe "zapisanie stanu gry" w życiu.

Polecam serdecznie wszystkim spróbować swoich sił. Często spotykałem w Anglii ludzi, ktorzy chcieli by coś polepszyć, ale bali się pytać czy nie wiedzieli gdzie. Ja mam w sobie takie coś co mówi mi, że każdą przeszkodę można obejść, a jeżeli nie to można długą pracą ją pokonać.
Jak mówi jakieś stare z jakiegoś kraju (Chiny?) przysłowie : "Kropla wody drąży skałę"

Jeżeli macie jakiekolwiek pytania to piszcie, a ja postaram się z całych sił pomóc.

Pozdrawiam M.

poczatek

Hej.

Nigdy blogerem nie bylem, nie sądzę też żebym był w tym dobry w przyszłości. Do blogowania zabierałem się już kilka razy i zwykle z różnych powodów kończyło się na pierwszych wpisach.

Nazywam się M. Urodziłem się w 1989 roku w Gdańsku, a od połowy 2012 roku mieszkam w Anglii w mieście Leicester.

O czym ma być ten blog? Ciężko to ująć, jestem człowiekiem który nie czuje się specjalistą w żadnej dziedzinie, ale dość dobrze idzie mi w życiu. Właśnie życie i to jak sobie radzę będzie tematem tego blogu.
Ze względu na dość silną dociekliwość wielu tematów i analityczny umysł będę starał się wiele tematów rozebrać na czynniki pierwsze. Mama też małą manię MS Excel więc wielokrotnie będę przedstawiał jakieś wykresy czy tabelki. Wiele tematów skupi się też na okolicach Leicester.

Tematy jakie na pewno poruszę w przyszłości:
- Porównanie życia w Anglii i w Polsce. (Jaki to jest oklepany temat ostatnimi czasu)
- Agencje mieszkaniowe w leicester.
- Agencje pracy w Leicester.
- Rozwój i edukacja, dla każdego coś się znajdzie.
- Opowieści znajomych na tematy różne (praca, szkoła, mieszkanie . . . .)
- Studia w Anglii.
- Prawo wAnglii.
- Siłownie w Leicester.
- Sklepy w Leicetser.
- Praktyki zawodowe
- Wszystko co będę chciał.

Do następnego wpisu :) ( o ile tylko znajdzie się jakiś czytelnik)